2018-02-27

Czyżby to już wiosna?

Tak, wiosna!
Od kilku dni pączki na drzewach w pobliskim parku pęczniały, nabrzmiewały, aż w końcu zaczęły pękać. A w innych miejscach mojego miasteczka niektóre drzewa, nawet nie zauważyłam kiedy, obsypały się kwieciem.
Wiosnę już nie tylko czuć w powietrzu, ale również widać :)




Kwitną śliwy ume (czerwone i białe), a pączki pękają na wczesnych wiśniach kawazuzakura.
Wczesne sakury. Z daleka jeszcze mało co widać.
Ale z bliska widać już nieco więcej.


A to śliwa ume.



 

2018-02-22

Wyspa Honjima cz. 2


(Część pierwsza tutaj)


Kiedy prom zbliża się do wyspy, w oczy rzuca się dość duży budynek. Powoli wyłania się zza drzew. 






Okazuje się, że to jeden z kościołów Tenrikyō (Nauka Niebiańskiej Mądrości) – wspólnoty religijnej należącej do nowych ruchów religijnych. W Japonii mają ponad 16 tysięcy kościołów i 1,7 mln wyznawców, a na świecie – ok. 2 mln wyznawców. Główna siedziba znajduje się w mieście Tenri w prefekturze Nara. Prowadzą własne szkoły, wydawnictwo, drukarnię, programy telewizyjne i radiowe, wydają gazetę...
Ponoć wielu mieszkańców opuściło wyspę z powodu zbyt gorliwych zachęt wiernych Tenrikyō do wstąpienia w ich szeregi.


To już widok z lądu. Ach te linie napowietrzne, zawsze wepchną się w kadr.

Brama wjazdowa na teren kościoła.

Mieszkam tu już prawie rok, a zupełnie nie wiedziałam, że o kilka rzutów beretem przez morze mam wyspę z siedzibą sekty religijnej. Cóż, nie wiem pewnie jeszcze o wielu rzeczach, które kryją się w okolicy :)


Przenieśmy się teraz do północno-wschodniej części wyspy. Tam nad samym morzem leży miasteczko portowe Kasashima, które wraz z przyległymi wzgórzami – a otoczone jest nimi z trzech stron – od 1985 roku stanowi Ważny Obszar Historyczny.

W XVI wieku, ze względu na doskonałe położenie portu, Kasashima stanowiła siedzibę armii wodnej, o której pisałam w części pierwszej. Później, w początkowym okresie Edo (1603-1868) stała się ważnym ośrodkiem transportu morskiego, a wokół licznych hurtowni powstało miasteczko.
Obecnie można podziwiać wiele budynków z czasów od późnego okresu Edo do początków okresu Shōwa (1926-1989), które zostały ładnie odrestaurowane.
Kiedy tak spacerowałam całkowicie pustymi uliczkami Kasashimy, czułam się, jakbym cofnęła się do dawnych czasów i za chwilę zza węgła wyskoczy pirat z armii wodnej albo właściciel hurtowni śpieszący do portu sprawdzić swoją łódź z towarami.






Tradycyjny japoński magazyn (kura) z charakterystyczną ścianą - namako kabe. (Namako to strzykwa / ogórek morski)




Niektóre budynki pokryte są opalanymi deskami z kryptomerii japońskiej. Takie opalanie m.in. konserwuje drewno, chroni przed insektami, obniża przewodność cieplną. I dodatkowo wygląda interesująco.









Po drodze do Kasashimy natknęłam się na ciekawie ozdobiony domek. Domek co prawda był już w bardzo złym stanie i nikt w nim nie mieszkał, ale zdobienia trzymały się dość dobrze.

Ten pucołowaty uśmiechnięty osobnik to Daikoku (Daikokuten) – bóstwo dobrobytu i gospodarstwa domowego. Zazwyczaj przedstawiany jest siedzący na belach ryżu z magicznym młotkiem w prawej ręce i workiem szczęścia przerzuconym przez lewe ramię.

Takie zdobienia stiukowe nazywają się po japońsku kotee – dosł. obrazy wykonane kielnią (kote to kielnia, e to obraz).
 


Na Honjimie można spotkać także mnóstwo kotów.

Gdzie jest kot?



I tak kończy się pobyt na Honjimie. Prom już czeka w porcie. Czas wracać do domu.