2018-12-31

Słodkości na zakończenie roku

W tym roku postanowiłam pożegnać stary rok i przywitać nowy przy wagashi czyli tradycyjnych japońskich słodyczach.
Na zakupy, przy okazji spaceru, wybrałam się do sąsiedniego miasta Marugame, bo w moim miasteczku niestety nie ma tradycyjnej japońskiej cukierni. Pogoda dzisiaj dopisała: było słonecznie i niezbyt zimno. Co prawda trochę wiało, ale i tak spacerowało się bardzo przyjemnie.

2018-12-24

Truskawki w grudniu


Na pewno? Nie pomyliły ci się pory roku? - ktoś mógłby zapytać zdziwiony. Nie pomyliły, choć nadal dziwnie się czuję widząc zimą w sklepie świeże truskawki.
Ale cóż, z czasem się przyzwyczaję. Nie ma innego wyjścia, bo w Japonii 95% produkcji truskawek przypada na okres od listopada do kwietnia.
 

2018-11-25

Wąwóz Kankakei - w poszukiwaniu jesieni

Japońska jesień kojarzy się między innymi z czerwienią klonów.
W zeszłym roku nie trafiłam w ten odpowiedni moment i kiedy pod sam koniec listopada wybrałam się na wycieczkę w poszukiwaniu kolorów jesieni, odnalazłam już tylko resztki, bo większość liści opadła.
W tym roku zaplanowałam szukanie jesieni na połowę listopada.

2018-10-23

Japońska kuchnia na chłodne dni

Odkąd poszłam do pracy we wrześniu, nie starcza mi czasu na blogowanie :(
Chyba jednak najwyższa pora się zmobilizować, bo od ostatniego wpisu minęło prawie półtora miesiąca (!).

Ponieważ zaczęło robić się chłodniej, chociaż tylko wieczorami i nad ranem, bo w ciągu dnia nadal jest ciepło, 22-24 °C, kilka dni temu rozpoczęłam sezon na nabe - japońskie danie jednogarnkowe lub japoński kociołek (nabe to dosłownie garnek).

2018-09-10

Ciekawostka kolejowa

Pociąg, którym zwykle jeżdżę do pracy przyjechał dzisiaj na moją stację - tę, na której wsiadam - spóźniony o jakieś 3 minuty. Ostatnio z powodu tajfunów i ulewnych deszczów zdarzały się opóźnienia na różnych trasach, więc zupełnie się tym nie przejęłam licząc, że po drodze nadrobimy tę stratę. 

2018-09-01

Ryba w sosie teriyaki

Niecałe 10 minut spacerem od domu mam malutki targ rybny. Codziennie są inne ryby do wyboru w zależności co danego dnia złowią. Ale żeby kupić coś fajnego trzeba wybrać się na zakupy w ciągu dnia, a latem wychodziłam z domu zwykle dopiero po 18.00, więc z zakupów nici.
Wczoraj wreszcie udało mi się zajrzeć na targ przed południem. Nie żeby upały się skończyły, po prostu musiałam iść do dentysty.

2018-08-14

Doktorat z wyrzucania śmieci?!

Czasami tak sobie żartuję, że bez niego ani rusz, zwłaszcza kiedy spojrzeć na plakacik informujący o sposobach segregacji śmieci, sposobach przygotowania ich do wyrzucenia i samego wyrzucania.

2018-07-23

Japońska zupa: misoshiru


Od kilku tygodni pogoda jest stała, nawet nie trzeba zaglądać do prognozy: słońce, bezchmurne niebo, temperatura minimalna 26-27℃, maksymalna 34-36. I nie chce się nic zmienić :(
Dzisiaj padł kolejny rekord: w mieście Kumagaya w prefekturze Saitama (obok Tokio) zanotowano temperaturę aż 41,1℃ – po raz pierwszy w historii pomiarów. Powinnam się cieszyć, że u mnie jest tylko 36, mimo że mieszkam przecież dużo dalej na południe. 
                                 

Cieszę się, ale ciągle nie jestem w stanie wyjść na  zewnątrz na dłużej, więc znowu piszę o jedzeniu. 
Tym razem o zupie misoshiru. Jadam ją codziennie rano odkąd przyjechałam tutaj prawie półtora roku temu. Tak się przyzwyczaiłam, że nie wyobrażam sobie śniadania bez niej, nawet w upały.




2018-07-21

Mystery Blogger Award


Jotka z bloga Pani od biblioteki (link) zaprosiła mnie do zabawy. Jotko, dziękuję serdecznie!
To pierwsza taka nominacja w moim niewiele ponad rocznym życiu blogowym, więc postanowiłam podjąć wyzwanie.

No dobrze, co dalej? Aha, powinnam chyba najpierw wyjaśnić co to jest Mystery Blogger Award.

2018-07-11

Makaron na zimno


Wczoraj ogłoszono zakończenie pory deszczowej na mojej wyspie Shikoku. A więc zaczyna się: skwar (powyżej 35 stopni) i wysoka wilgotność (70-90%). Brrr...
No nic, jakoś trzeba przetrwać. Pomaga w tym kuchnia letnia – różne potrawy, które jada się właściwie tylko latem. 

2018-06-28

Japońskie przysmaki („przysmaki”?)


Od miesiąca trwa pora deszczowa. Pada trochę więcej niż w zeszłym roku, ale i tak umiarkowanie, więc nie jest źle. Temperatury panowały całkiem znośne, jednak jakiś tydzień temu znacznie podskoczyły, do tego wzrosła wilgotność i zrobiło się bardzo nieprzyjemnie, taki przedsmak lata. W każdym razie dla mnie nieprzyjemnie – nie lubię upalnego i wilgotnego japońskiego lata, i źle je znoszę.

Zatem zamiast wycieczek po okolicy – dzisiaj o jedzeniu. A dokładnie o nattō. Czy ktoś słyszał, zna, próbował?


2018-06-05

Z góry widać lepiej!


Lepiej, dokładniej, a czasami można dostrzec coś, czego z poziomu ziemi zupełnie nie widać.

Pierwsze takie miejsce to Zenigata sunae czyli piaskowy obraz w kształcie monety. Miałam go w planach już dawno, ale dopiero podczas tej wycieczki udało się do niego dojechać.

2018-05-29

Trzy świątynie i jeden chram


Podczas wycieczki, o której zaczęłam pisać w poprzednim poście (klik), zwiedziłam też świątynie, a dokładnie trzy świątynie buddyjskie i jeden chram shintoistyczny.

2018-05-22

Zapora wodna Hōnen’ike



Raz na jakiś czas wypożyczam samochód i jadę na wycieczkę po okolicy. Pociągiem nie wszędzie da się dojechać, a lokalna komunikacja autobusowa jest baardzo słabo rozwinięta. U mnie na prowincji „rządzi” samochód – chyba każda rodzina posiada jeden lub dwa.
Tydzień temu wybrałam się na przejażdżkę wzdłuż morza na zachód mojej prefektury. Odwiedziłam kilka miejsc, ale dzisiaj napiszę tylko o jednym z nich: o zaporze wodnej Hōnen’ike.

2018-05-08

Ogród japoński Nakazu Banshō-en


Dwie stacje pociągiem i jakieś dziesięć minut spacerem, czyli całkiem niedaleko ode mnie znajduje się bardzo ładny ogród japoński Nakazu Banshō-en. Nie mam pojęcia dlaczego wcześniej tam nie dotarłam.

2018-04-29

Krótko o... muzyce japońskiej (flet poprzeczny)

Nie mogłam się powstrzymać, musiałam pokazać na blogu.
Buzia aż sama się uśmiecha przy tej muzyce.

2018-04-10

Kiedy kwitną wiśnie...


...koniecznie trzeba się wybrać na hanami 😊

W połowie marca zakwitły u mnie wczesne wiśnie zwane kawazuzakura (pokazywałam je 16 marca - klik). Te właściwe, somei-yoshino, zgodnie z prognozami miały zakwitnąć w okolicach 25 marca. I tak się stało. Pierwsze kwiaty zaczęły się otwierać właśnie wtedy, a ponieważ było ciepło, a nawet bardzo ciepło, więc z dnia na dzień otwierały się kolejne i bardzo szybko całe drzewa pokryły się pięknym, białym lub bladoróżowym kwieciem.



2018-03-22

W japońskim szpitalu




Dzisiaj poruszę temat bardziej życiowy niż zazwyczaj – napiszę o japońskiej służbie zdrowia, a dokładniej – o szpitalu. Chciałabym tylko uprzedzić, że nie będzie to rozprawa naukowa z mnóstwem danych statystycznych, ale opis oparty na przeżyciach zwykłego pacjenta. Myślę jednak, że ten jeden konkretny przypadek da jakieś wyobrażenie o japońskiej służbie zdrowia. Ten „zwykły pacjent” to ja, a więc wszystkie informacje pochodzą z pierwszej ręki :)

2018-03-16

Sakura zakwitła!


Niecałe dwa tygodnie później niż w zeszłym roku, ale w końcu są. Rozkwitły pięknie. To na razie te wcześniejsze wiśnie zwane kawazuzakura, a te "właściwe", zwane someiyoshino, zakwitną na przełomie marca i kwietnia, i wtedy będzie szał w całej Japonii. Zdjęcia, pikniki, wyprawy do słynnych miejsc, sakury z rana, sakury wieczorem, pod światło, z bliska, z daleka... :))

2018-03-07

Krótko o... muzyce japońskiej (koto)

Czekając aż wiśnie pięknie rozkwitną (jeszcze chwileczka, jeszcze momencik) przedstawiam kolejny japoński instrument - koto.

2018-02-27

Czyżby to już wiosna?

Tak, wiosna!
Od kilku dni pączki na drzewach w pobliskim parku pęczniały, nabrzmiewały, aż w końcu zaczęły pękać. A w innych miejscach mojego miasteczka niektóre drzewa, nawet nie zauważyłam kiedy, obsypały się kwieciem.
Wiosnę już nie tylko czuć w powietrzu, ale również widać :)




Kwitną śliwy ume (czerwone i białe), a pączki pękają na wczesnych wiśniach kawazuzakura.
Wczesne sakury. Z daleka jeszcze mało co widać.
Ale z bliska widać już nieco więcej.


A to śliwa ume.



 

2018-02-22

Wyspa Honjima cz. 2


(Część pierwsza tutaj)


Kiedy prom zbliża się do wyspy, w oczy rzuca się dość duży budynek. Powoli wyłania się zza drzew. 






Okazuje się, że to jeden z kościołów Tenrikyō (Nauka Niebiańskiej Mądrości) – wspólnoty religijnej należącej do nowych ruchów religijnych. W Japonii mają ponad 16 tysięcy kościołów i 1,7 mln wyznawców, a na świecie – ok. 2 mln wyznawców. Główna siedziba znajduje się w mieście Tenri w prefekturze Nara. Prowadzą własne szkoły, wydawnictwo, drukarnię, programy telewizyjne i radiowe, wydają gazetę...
Ponoć wielu mieszkańców opuściło wyspę z powodu zbyt gorliwych zachęt wiernych Tenrikyō do wstąpienia w ich szeregi.


To już widok z lądu. Ach te linie napowietrzne, zawsze wepchną się w kadr.

Brama wjazdowa na teren kościoła.

Mieszkam tu już prawie rok, a zupełnie nie wiedziałam, że o kilka rzutów beretem przez morze mam wyspę z siedzibą sekty religijnej. Cóż, nie wiem pewnie jeszcze o wielu rzeczach, które kryją się w okolicy :)


Przenieśmy się teraz do północno-wschodniej części wyspy. Tam nad samym morzem leży miasteczko portowe Kasashima, które wraz z przyległymi wzgórzami – a otoczone jest nimi z trzech stron – od 1985 roku stanowi Ważny Obszar Historyczny.

W XVI wieku, ze względu na doskonałe położenie portu, Kasashima stanowiła siedzibę armii wodnej, o której pisałam w części pierwszej. Później, w początkowym okresie Edo (1603-1868) stała się ważnym ośrodkiem transportu morskiego, a wokół licznych hurtowni powstało miasteczko.
Obecnie można podziwiać wiele budynków z czasów od późnego okresu Edo do początków okresu Shōwa (1926-1989), które zostały ładnie odrestaurowane.
Kiedy tak spacerowałam całkowicie pustymi uliczkami Kasashimy, czułam się, jakbym cofnęła się do dawnych czasów i za chwilę zza węgła wyskoczy pirat z armii wodnej albo właściciel hurtowni śpieszący do portu sprawdzić swoją łódź z towarami.






Tradycyjny japoński magazyn (kura) z charakterystyczną ścianą - namako kabe. (Namako to strzykwa / ogórek morski)




Niektóre budynki pokryte są opalanymi deskami z kryptomerii japońskiej. Takie opalanie m.in. konserwuje drewno, chroni przed insektami, obniża przewodność cieplną. I dodatkowo wygląda interesująco.









Po drodze do Kasashimy natknęłam się na ciekawie ozdobiony domek. Domek co prawda był już w bardzo złym stanie i nikt w nim nie mieszkał, ale zdobienia trzymały się dość dobrze.

Ten pucołowaty uśmiechnięty osobnik to Daikoku (Daikokuten) – bóstwo dobrobytu i gospodarstwa domowego. Zazwyczaj przedstawiany jest siedzący na belach ryżu z magicznym młotkiem w prawej ręce i workiem szczęścia przerzuconym przez lewe ramię.

Takie zdobienia stiukowe nazywają się po japońsku kotee – dosł. obrazy wykonane kielnią (kote to kielnia, e to obraz).
 


Na Honjimie można spotkać także mnóstwo kotów.

Gdzie jest kot?



I tak kończy się pobyt na Honjimie. Prom już czeka w porcie. Czas wracać do domu.