2017-10-23

Krótko o... owocach

Skąd się biorą owoce?
No, ze sklepu :)

Wiem, wiem, rosną na drzewach albo na krzakach. Jabłka, gruszki, morele, śliwki, czereśnie czy wiśnie widziałam na własne oczy i nawet zrywałam. Ale już np. banany, pomarańcze czy bardziej egzotyczne karambole, papaje lub liczi to rzeczywiście są ze sklepu (hahaha).
Nigdy nie widziałam jak rosną w naturze, w każdym razie nie widziałam na żywo.

Jakiś czas temu byłam na zwykłym spacerze po okolicy i natknęłam się na granaty, figi i kaki rosnące na drzewach. Ucieszyłam się jak dziecko.
Granaty rosły na terenie świątyni, a figi i kaki u kogoś w ogródku.


Granaty
 

Drzewo (krzak?) kaki

Owoc kaki, jeszcze niedojrzały



Dojrzałe kaki będą pomarańczowe

Figowiec
Figa



Znalazłam jeszcze zdjęcie cytryny z kwietnia. Cytryna w kwietniu? Owszem, dokładnie pod koniec kwietnia. A jak ładnie wyglądała na tle błękitnego nieba.





12 komentarzy:

  1. Kiedy byłam w Czarnogórze nie mogłam się napatrzeć i nadziwić tropikalnym owocom rosnącym praktycznie wszędzie. A jak one smakowały. Świeże figi mają zupełnie inny smak niż suszone. Super, że masz te owoce pod ręką:)
    Zdjęcie cytryny świetne:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, świeże owoce zupełnie inaczej smakują.
      Ja niestety nie mam żadnego drzewka owocowego, w ogóle nie mam ogródka, więc musze zadowolić się tym co kupię w sklepie.
      Dziękuję :)

      Usuń
  2. Ja też nie widziałam owoców egzotycznych na drzewach, chyba że w palmiarni lub cytrusy w donicy.
    Podobno tez smak i zapach takich prosto z drzewa jest niepowtarzalny, słonce inaczej maluje kolory i smaki, niż sztuczne dojrzewanie, podobnie jest z naszymi owocami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, owoce, ale też i warzywa prosto z krzaka lub grządki smakuja i pachna inaczej niż te sklepowe.

      Usuń
  3. Witaj!
    A ja pamiętam swoją wycieczkę do Toskanii. Czekaliśmy sobie na pociąg do cudnego Riomaggiore i poczuliśmy w powietrzu mocny, cudny, jaśminowy, słodki zapach. Panie pomyślały, że to perfumy, ale...ja zadarłam głowę i zobaczyłam wysoko na drzewie piękne białe kwiaty, spadł jeden. I to było to...kwiat pomarańczy. Wisiały także malutkie owoce.
    Spacerując coraz wyżej w malowniczym miasteczku widziałam wtedy owoce w naturalnym środowisku: cytryn, fig.
    Pozdrawiam milutko:)
    Pięknie móc zobaczyć na żywo świat egzotyczny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, ale miałaś wspaniałe przeżycie.
      Ja pomarańczy na żywo chyba nie widziałam, ale pamiętam jak dawno temu w Tokio, niedaleko mojego mieszkania zobaczyłam zimą drzewo mandarynki całe w owocach.
      Serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
    2. To też cudowny widok:)
      Buziaczki:)

      Usuń
  4. Niekotrych owocow nawet nie znam, w sklepach sa ciagle nowe dziwolagi, ale ja kupuje.... jablka :)
    A figi z drzewka jadlam w zeszlym roku u kolezanki, mieszkajacej za rogiem. W tym roku przymrozki zabily kwiatki :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze robisz :) Według mnie ze sklepowych owoców najlepiej smakują te rodzime. Kiedyś próbowałam owoc kaki i nashi (japońska gruszka) kupione w polskim sklepie i niestety to nie było to co znałam z Japonii.
      Szkoda, że w tym roku kwiatki zamarzły :(

      Usuń
  5. Ależ mi smaku narobiłaś od samego rana. Bo ja uwielbiam owoce - wszystkie. Mogłabym nie jeść niczego innego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zrywałam ostatnio figi prosto z gigantycznego, wieloletniego krzaka. Były pyszne! Granatów i kaki nigdy nie widziałam rosnących, dzięki Tobie mam już o tym pojęcie ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, to Ci zazdroszczę! Owoce prosto z drzewa są pyszne.

      Usuń